wtorek, 9 września 2008

Twarde słowa

(1 Kor 6,1-11)
(Łk 6,12-19)
Wtorek XXIII t.zw., rok II

Ewangelia nadziei dla grzeszników, pełna słów o przebaczeniu i miłosierdziu Boga, przynosi jednocześnie wymagania, które wielu ludziom (nie tylko współczesnym zdają się być ponad miarę surowe. Św. Paweł upomina Koryntian wprost: "Nie łudźcie się! Ani rozpustnicy, ani bałwochwalcy, ani cudzołożnicy, ani rozwięźli, ani mężczyźni współżyjący z sobą, ani złodzieje, ani chciwi, ani pijacy, ani oszczercy, ani zdziercy nie odziedziczą królestwa Bożego". Oczywiście, od razu przypomina, że udzielona łaska przebaczenia grzechów odmieniła życie tych, którzy się takich grzechów dopuszczali, ale jednocześnie ostrzega przed powrotem do świata ciemności.
Mało kto zwraca uwagę, że Apostoł nie tyle ocenia ludzi, co ich czyny. Bo nie deklaracje poprowadzą ludzkie życie do wiecznego zbawienia, ale czyny, z obfitości serca zrodzone. Bo grzech nie pojawia się znikąd, ale z serca, które albo odwróciło się od Prawdy, albo przestało się Jej trzymać (co w sumie na jedno wychodzi). Można zatem powiedzieć, że nie tyle Bóg potępia człowieka, ale człowiek potępia sam siebie, kiedy jego życie wygląda jakby Bóg nie istniał, a czyny przeczą prawu Bożej miłości.

Brak komentarzy: