czwartek, 11 września 2008

Drugi policzek

(1 Kor 8,1b-7.10-13)
(Łk 6,27-38)
Czwartek XXIII t.zw., rok II

Przysłowiowy drugi policzek... Kiedyś znak rozpoznawczy chrześcijan, bardzo dawno "kiedyś", gdy prześladowania były codziennością, nie było większości chrześcijańskiej w społeczeństwie, ochrony prawnej, ani płynącego stąd poczucia bezpieczeństwa. Chrześcijanie się wtedy przed krzywdą nie bronili. Na rzymskich arenach szli na rzeź, z modlitwą na ustach i spokojem w sercu.
Co się zmieniło? Zmieniły się czasy, zmieniły się historyczne i społeczne okoliczności... Zmieniło się źródło, z którego czerpane było życie. Dziś poczucie bezpieczeństwa opiera się na układach społecznych i na posiadanych dobrach materialnych. Przestaliśmy się różnić od pogan. I siłą rzeczy straciliśmy tę wyjątkową zdolność przyjęcia na siebie zła w miłości do Boga i do krzywdzącego nas człowieka.
Nie jest możliwe kochać nieprzyjaciół, nie opierając całego swojego życia o Boga. Nie jest możliwe przyjąć krzywdę bez sprzeciwu, jeśli serce nie czerpie życia ze Źródła, z Boga. Z drugiej strony, odnaleźć w Nim życie jest doświadczeniem zupełnie cudownym, pozwalającym na przeżywanie radości rzeczywiście nie-z-tego-świata. Nie chodzi o jakieś wyalienowanie się z rzeczywistości, ale o możliwość zdystansowania się od niej w imię dążenia do Pełni Życia w Chrystusie.
Zdaję sobie sprawę, jak górnolotnie i teoretycznie brzmią te słowa, ale opisać to doświadczenie żywej wiary jest bardzo trudno. Łatwiej je zobaczyć, zwłaszcza u innych, gdy przyjmują na siebie całe odium zła i zatrzymują je, cierpiąc w milczeniu, kochając w bólu, ale i w całkowitym powierzeniu się miłości Boga.

1 komentarz:

Sara Zuzia pisze...

Chrześcijanie ginęli męczeńsko na arenach,na palach,na krzyżach i pod ostrzałem kamieni.dziś,Chrześcijanie także giną:od słowa,spojrzenia,lekceważenia.dziwne,że niewielu widzi,jak wiele bólu można sprawić pusto rzucanym słowem.dziś Chrześcijanie idą na golgotę osamotnienia i niezrozumienia,kiedy świat uważa ich drogę za bezsens i brak postępu;modlą się samotnie w Ogrójcu,gdy świat uznaje ich modlitwę za głupotę,puste mamrotanie i zasypiają;są paleni na stosach nienawiści...Chrześcijanie umierają powoli i czasem boleśniej niż za czasów rzymskich.dziś,być prawdziwym chrześcijaninem to często oznacza ucałować samotność w czółko i razem szukać drugiego człowieka.wziąć cierpliwość pod rękę i kuśtykać razem kiedy już nas obrzucą kamieniami i obelgami.ale nie mogę narzekać.być Chrześcijaninem to wielka chluba!!!"nikt nie ma większej miłości od tej,gdy ktoś oddaje życie za przyjaciół swoich"za mnie i za Ciebie oddano...czy naprawdę nas na to już nie stać?