wtorek, 23 września 2008

Pycha

(Prz 21,1-6.10-13)
(Łk 8,19-21)
Poniedziałek XXV t.zw., rok II
Wspomnienie św. Pio z Petrelciny

Mawiał mój nieżyjący już niestety przyjaciel, że pycha zapycha, rozpycha, wypycha i odpycha. I rzeczywiście tak jest. Kiedy pewny siebie człowiek przestaje słuchać głosu Pana, kiedy w przekonaniu o własnej nieomylności podąża własnymi tylko ścieżkami, nie tylko Boga odrzuca. Wbrew najlepszym intencjom i szczytnym deklaracjom, zakute pychą serce przestaje dostrzegać bliźnich, ich potrzeby, ich radości, smutki i żale. Pycha sprawia, że człowiecze serce sobą tylko jest zajęte, własnymi planami, szansami, porażkami.
Stopniowo człowiek traci zdolność do otwarcia się na drugiego. Jak rdza zapieka zamek kłódki, tak pycha stopniowo uniezdalnia człowieka do miłości. I może nadejść taki dzień, że nawet chciałby się otworzyć, ale już nie może, już nie umie. Odkładał nawrócenie na później, ale "później" okazało się za późno. Już się w sercu miejsce na nawrócenie nie znalazło...

Brak komentarzy: