poniedziałek, 15 września 2008

Bezinteresowna zawiść i gorąca miłość

(Hbr 5,7-9)
(J 19,25-27) lub (Łk 2,33-35)
Wspomnienie NMP Bolesnej (czytania własne)

Jakoś tak dziwnie się dzieje, że dobroć i miłość powodują u niektórych (by nie powiedzieć - u wielu), że na jaw wychodzą ukryte dotąd zamysły serc. Jednych miłość budzi do miłości a dobroć do dobroci. Innych - te same doświadczenia pobudzają do jakiejś przedziwnej bezinteresownej nienawiści. Tak jakby dobroć kłuła w oczy...
Nienawiść wobec dobroci, miłości i sprawiedliwości ma charakter niemal demonicznego odrzucenia śladów obecności Boga. To ona pchnęła arcykapłanów do skazania Jezusa na śmierć, to ona sprawiła, że chrześcijanie byli i są przedmiotem szykan i prześladowań - im bardziej są wierni Ewangelii, tym gorliwiej są niszczeni.
Gdy Jezus umierał na krzyżu, większość zgromadzonych świetnie się bawiła Jego kosztem. Tylko ci, których przywiodła miłość, mieli połamane serca. I zgodnie z proroctwem Symeona - najbardziej cierpiała Jego Mama, bo najbardziej kochała. Bo tak już jest, że miłość pozwala dzielić cierpienie; co więcej - pozwala je wziąć niemal całe na siebie.

Brak komentarzy: