poniedziałek, 20 października 2008

Należy mi się

(Ef 2,1-10)
(Łk 12,13-21)
Poniedziałek XXIX t.zw., rok II

Bogacz wypracował sobie swój majątek i w gruncie rzeczy nie ma się co mu dziwić, że chce odpocząć na uczciwej, ciężko wypracowanej emeryturze. Poszkodowany przez brata człowiek, też nie chciał niczego złego, gdy domagał się sprawiedliwości.
Rzecz w tym, że Jezus chce, bym wyszedł poza myślenie w kategoriach wąsko rozumianej sprawiedliwości - tego, do czego mam prawo, tego, co mi się należy. On chce większej sprawiedliwości, której kluczem jest miłosierdzie i płynące z niego przebaczenie.
Jest takie miejsce, gdzie każdy dostaje to, co mu się należy, bo - jak to ujął Apostoł - jesteśmy pokoleniem z natury zasługującym na gniew. To miejsce nazywa się piekłem. Ale ani Jezus nie chce, bym się tam znalazł, ani ja do tego szczególnie nie pałam. Wolę bez żadnej mojej zasługi doświadczać bogactwa Jego łaski, niż by dał mi to, co mi się należy. Ostatecznie to Jego łaska udziela zasług, a nie, że jest udzielana w nagrodę za zasługi...

Brak komentarzy: