środa, 12 listopada 2008

Sprawiedliwość

(Tt 3,1-7)
(Łk 17,11-19)
Środa XXXII t.zw., rok II
Wspomnienie św. Jozafata, biskupa i męczennika

Niekiedy z frustracji i zmęczenia życiem rodzą się słowa, że Bóg nie jest sprawiedliwy. Rzeczywiście, coś w tym jest. Jest "niesprawiedliwy" w tym, że nas zbawia, bośmy na dar ów nijak nie zasłużyli. Moja Matka chrzestna kiedyś powiedziała, że sprawiedliwość jest tylko w piekle, bo tam rzeczywiście każdy dostaje za swoje. Do nieba trafiamy z miłosierdzia naszego Pana, o ile dar ów przyjmiemy...
Bo można nie przyjąć. Można doświadczyć obdarowania łaską, wziąć jak swoje i wrócić w stare układy, grzechy i uwikłania. Wówczas łaska, jakiej mi udzielono, miast stawać się źródłem siły i błogosławieństwa, jest oskarżeniem i dowodem winy.
Zastanawia mnie historia o uzdrowieniu trędowatych. Oczyszczonych było 10, ale tylko jeden naprawdę przyjął łaskę uzdrowienia. Pozostali wzięli, co im dano jak swoje, jak należny im zasiłek i odeszli bez słowa. Czy uzdrowienie przyniosło im błogosławieństwo i szczęście? Śmiem wątpić. Dar ukradziony zachowuje swoją naturę, ale nie przynosi radości.

Brak komentarzy: