piątek, 21 listopada 2008

Gorycz

(Ap 10,8-11)
(Łk 19,45-48)
Piątek XXXIII t.zw., rok II
Wspomnienie Ofiarowania Najświętszej Maryi Panny

Słowo Boże, gdy je przyjmuję, jest "słodkie jak miód", nawet wtedy, gdy jest trudne i bolesne. Odnajduję w nim źródło życia, odnajduję w nim siebie i Boży plan dla mnie. Jeśli mnie oskarża o grzechy i niewierność - to dlatego, że wzywa mnie do powrotu do Boga, a nie po to, by potępić. Czuję to i chłonę tę miłość... jeśli słucham. I wtedy, gdy je przyjmuję, czuję, że nie mogę zatrzymać go dla siebie. Mam umacniać moich braci, mam głosić Bożą miłość tym, którzy nie mają nadziei.
I tu pojawia się gorycz. To gorycz odrzucenia miłości Boga, odrzucenia życia. Wielu nie słucha i odchodzi, wzruszając ramionami, naśmiewając się, szydząc... Postawa nie-słuchania jest źródłem goryczy dla tego, kto głosi.
I wtedy przypomina mi się czasem, że i ja nie zawsze słucham, że i ja przydaję goryczy apostołom Bożej miłości.

Brak komentarzy: