wtorek, 9 grudnia 2008

Przyprowadzić zagubioną owcę

(Iz 40,1-11)
(Mt 18,12-14)
Wtorek II t.adw.

Tak sobie myślę, że niekiedy przyprowadzanie zagubionej owieczki bardziej przypomina ciągnięcie jeńców tatarskich na arkanie, niż łagodne prowadzenie. Do Boga przyprowadzić zbłąkanych można tylko miłością, ale tę miłość trzeba widzieć, trzeba móc się nią zachwycić. W gruncie rzeczy, jeśli zabraknie tej przekonującej siły miłości, to opowieści o kochającym Bogu będzie można sobie i innym podarować.
Norwid pisał, że "piękno na to jest, by zachwycało". Miłość, której się nie da zobaczyć i poczuć, jest niewiele warta. Prawda, której się nie da poznać, jest bez znaczenia. Można w ich - rzekomej miłości i prawdy - imię życie uporządkować prawem i batem, ale do Boga się nikogo nie doprowadzi na siłę.

Brak komentarzy: