czwartek, 4 grudnia 2008

Panie, Panie...

(Iz 26-1-6)
(Mt 7,21.24-27)
Czwartek I t.adw.

Nie wystarczy nieustannie zagadywać Pana, wołać za nim i przyzywać Jego imienia. Nie wystarczy się Nim afiszować. Trzeba Go słuchać - w ciszy kaplicy czy kościoła, ale i w życiu codziennym, na modlitwie i w pracy. Z tego słuchania ma wyrosnąć gmach wiary zbudowanej na Skale, którą jest Chrystus, jedynym trwałym fundamencie. Wszystko, co trwałe, na Nim jest oparte. A to co oparte na Nim nie jest i trwałości także nie ma.
Moja wierność, jakkolwiek potrzebuje mojego postanowienia i zaangażowania, nie na nich się opiera, ale na Jego łasce. Mam pełną świadomość, że tylko On jest mocen zachować mnie przy życiu. I tylko On może napełnić moje dłonie, serce i usta dobrami, których potrzebują spotykani przeze mnie ludzie.

1 komentarz:

Anonimowy pisze...

Dom kojarzy się z bezpieczeństwem, to miejsce, do którego wracam. Dlatego chcę, żeby był i żeby trwał. Skoro tak, musi mieć mocne fundamenty. Tylko ja chyba nie zawsze mam poczucie, że jestem budowniczym - projekt nie należy do mnie - należy do Ojca, ale to ja buduję i ja kładę fundamenty, dobieram cegły itd. O domu marzę, ale tylko takim, który będzie trwały i mocny... W innym wypadku bezpieczeństwo jest tylko złudnym poczuciem.