poniedziałek, 29 grudnia 2008

Nowe przykazanie

(1 J 2,3-11)
(Łk 2,22-35)
Piąty dzień w oktawie Bożego Narodzenia

Cóż takiego nowego jest w Jezusowym przykazaniu miłości? Ano to, że otrzymujemy je już wypełnione w Nim. On pierwszy ukochał do końca. Wzywa, byśmy z Nim szli, Jego śladami, Jego mocą. Nie jesteśmy w powołaniu do miłości pozostawieni sami sobie, bo On nas prowadzi, i nieustannie umacnia swoją łaską.
Być wiernym tej Miłości jest rzeczą najważniejszą ze wszystkich, bo właśnie ta miłość pozwala na siebie samego i na drugiego człowieka spojrzeć tak, jak patrzy na nas Pan. Tylko w Nim można odnaleźć klucz do miłości. Tylko w Nim można odnaleźć klucz do człowieka.
I wiem, że jeśli tę Miłość zagubię, ciemności dotkną ślepotą moich oczu. Nie chcę tak. Chcę patrzeć na świat na Jego sposób. Dlatego szukam Jego oblicza...

niedziela, 28 grudnia 2008

Zamysły serc

(Syr 3,2-6.12-14)
(Kol 3,12-21)
(Łk 2,22-40)
Niedziela w oktawie Bożego Narodzenia, Święto Świętej Rodziny - Jezusa, Maryi i Józefa

Jezus rzeczywiście jest znakiem, któremu sprzeciwia się wielu, który odsłania zamysły serc. A przecież to On jest źródłem pokoju, to w Nim zagubione ludzkie serce może znaleźć odpoczynek! To ze spotkania z Nim nauczyć się można miłosierdzia, dobroci, pokory, cichości, cierpliwości, przebaczania...
A jednak ludzie bardziej umiłowali ciemność...

Zatrzymała mnie jeszcze jedna myśl z pierwszego czytania: "Kto czci ojca, zyskuje odpuszczenie grzechów". I dalej: "Miłosierdzie względem ojca nie pójdzie w zapomnienie, w miejsce grzechów zamieszka u ciebie". Rzeczywiście, miłość zakrywa wiele grzechów. To takie proste. Tylko kochać... Ale kochać naprawdę! Wiem, że oddać się w całopalnej ofierze na wdzięczną wonność Bogu, nie szukając siebie ale wypełnienia Bożej woli nie jest łatwo, doświadczam tego codziennie, ale też odnajduję w Panu życie, bo On sam dokonuje swoich dzieł. On dopełnia tego, czego ja nie umiem, bylebym uczciwie szedł Jego śladami.

sobota, 27 grudnia 2008

Karmię was tym, czym sam żyję

(1 J 1,1-4)
(J 20,2-8)
Trzeci dzień w Oktawie Bożego Narodzenia, święto św. Jana

Dać innym można tylko to, czym się dysponuje, nakarmić można tylko tym, czym się samemu żyje. Oczywista skądinąd prawda jest jeszcze bardziej adekwatna na płaszczyźnie duchowej, niż w odniesieniu do jedzenia.
Nie da pokoju ten, kto w sobie ma bałagan i chaos. Nie nakarmi innych ciszą ten, kto w swoim wnętrzu przeżywa burzę. Nie wzbudzi też nadziei, jeśli sam nią nie żyje.

Właśnie dlatego warto szukać źródła zaspokojenia swych duchowych pragnień i głodów u tych, którzy sami odnaleźli Życie. Ich warto mieć za przyjaciół. Inaczej stale będziemy głodni...

piątek, 26 grudnia 2008

Złość otoczenia

(Dz 6,8-10;7,54-60)
(Mt 10,17-22)
Drugi dzień w Oktawie Bożego Narodzenia, Święto św. Szczepana

Dlaczego prześladują chrześcijan? Dlaczego chcą im zamknąć usta?
Im?
Im czy nam?
Im czy mnie?
Dziś warto mi się nad tym zatrzymać: czy kiedykolwiek moje świadectwo wierności Chrystusowi kogokolwiek skłoniło do napaści, do próby, aby zamknąć mi usta? Bo jeśli moje słowa nigdy nie wywołują sprzeciwu, to znaczy, że nie jestem wystarczająco czytelnym znakiem Pana.
Oczywiście, nie chodzi o to, by wywoływać konflikty, by jątrzyć i podburzać. Chrystus jednak wyraźnie stwierdza, że Jego świadkowie spotkają się z agresją otoczenia nawet wtedy, gdy łagodnie będą świadczyć o Prawdzie. Łagodnie, ale stanowczo, wiernie aż do końca.

czwartek, 25 grudnia 2008

Dar dla ludzi dobrej woli

Narodzenie Pańskie

Wieczorna Msza wigilijna
(Iz 62,1-5)
(Dz 13,16-17.22-25)
(Mt 1,1-25)

Msza w nocy
(Iz 9,1-3.5-6)
(Tt 2,11-14)
(Łk 2,1-14)

Msza o świcie
(Iz 62,11-12)
(Tt 3,4-7)
(Łk 2,15-20)

Msza w dzień
(Iz 52,7-10)
(Hbr 1,1-6)
(J 1,1-18)

Dlaczego pokój jest udzielony tylko ludziom dobrej woli? Czyż nie wszyscy go potrzebują?
Tak naprawdę, udzielany jest wszystkim, ale tylko ludzie dobrej woli są w stanie go dostrzec i przyjąć. Tylko ubodzy są w stanie uznać, że Bóg ma im coś do zaoferowania. Tylko oni wiedzą, że Go potrzebują.
Są tacy, którzy chcą, aby Bóg "pozałatwiał" ich problemy, uleczył ich cierpienia... Wzywają Jego pomocy, bo im jest w życiu niewygodnie. Nie mają szans na spotkanie z Nim, bo On nie przychodzi poprawić nam poduszki; zresztą chyba właśnie dlatego sam przyjął niewygody stajni i biedę codzienności Nazaretu. Chrystus chce nam dać życie wieczne, chce nam zaoferować zbawienie i wolność od niewoli grzechu.
Człowiek dobrej woli przyjmuje każdy dar od Boga, bo Mu wierzy, bo Mu ufa i stara się odpowiedzieć miłością na miłość. Nie szuka wygody, ale umocnienia. Nie domaga się, by zrealizowane zostały jego pomysły, bo wie, że Bóg ma lepsze. I dlatego pokój z Wysoka może na nim spocząć...

środa, 24 grudnia 2008

Panie, otwórz wargi moje

(2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16)
(Łk 1,67-79)
Środa IV t.adw., 24 grudnia (Msza poranna)

9 miesięcy milczenia, do jakich zmusił Bóg Zachariasza, musiało starego kapłana skłonić do niejednej refleksji, skoro pierwsze słowa po rozwiązaniu języka były nie tylko słowami modlitwy, ale słowami błogosławieństwa i wdzięczności! Zachariasz wyznaje wiarę w Bożą moc i wierność złożonej obietnicy.
Pierwsze słowa każdego ranka też powinny iść tym tropem - powinny być słowami modlitwy, chwały i błogosławieństwa, wiary i zawierzenia.
Panie, otwórz wargi moje... a usta moje niechaj głoszą Twoją chwałę!

wtorek, 23 grudnia 2008

Anioł Pana

(Ml 3,1-4.23-24)
(Łk 1,57-66)
Wtorek IV t.adw., 23 grudnia

Bóg posyła swoich aniołów do ludzi dobrej woli. Czasem posłańcami są Duchy, ci, którzy stoją przed Jego tronem. Przynajmniej równie często aniołem Pana jest mój bliźni, znany mi, lub nie... W gruncie rzeczy, kim jest posłaniec, nie ma najmniejszego znaczenia. Ważny jest list, który przynosi. Zbyt często jednak sprawdzam wiarygodność posłańca, jego wygląd i kwalifikacji, i wiadomość sama w sobie gdzieś mi umyka. A szkoda, bo konsekwencje mogą wówczas być opłakane...

poniedziałek, 22 grudnia 2008

Szkoła ostatniego miejsca

(1 Sm 1,24-28)
(Łk 1,46-56)
Poniedziałek IV t.adw., 22 grudnia

Oto szkoła modlitwy - oddać całą chwałę Bogu, gdy się samemu jest na szczycie. Nie łykać pochwał, ale skłonić pokornie głowę ku ziemi. W postawie Maryi nie ma nic z fałszywej pokory, czy z jakiegoś krygowania się. Ona, Dziewica Pokorna, nie nieustannie zwraca swoje oblicze ku Bogu, jako Jedynemu, Któremu Przynależna Jest Chwała.
Kiedy nazywa siebie służebnicą Pana, wyznaje, jakie miejsce przyjęła, i to przyjęła z wdzięcznością! Oto szkoła Maryi... Szkoła Jej Syna... Szkoła ostatniego miejsca.

niedziela, 21 grudnia 2008

Pan Historii

(2 Sm 7,1-5.8b-12.14a.16)
(Rz 16,25-27)
(Łk 1,26-38)
IV Niedziela Adwentu, rok B

Na pozór rozmowa Maryi z aniołem niezbyt się różni od czytanej wczoraj rozmowy Zachariasza, a jednak różnica jest, musi być, skoro Gabriel kapłanowi zarzuca niewiarę, a Maryję tylko zapewnia o protekcji Ducha Świętego. Wygląda na to, że nawet nie wiedząc, jak będzie toczyła się jej historia, będąc zaniepokojoną niespodziewanymi odwiedzinami, Maryja od samego początku wierzy, że Bóg wie, co robi. Od początku Mu ufa i całkowicie Mu się powierza.
Bóg nie chce, by Dawid wyrównywał z Nim rachunki. Woli, by sędziwy król do końca pozostał Jego dłużnikiem, tak aby w niczym nie mógł się chlubić przed ludem i sobą samym. Chce do końca pokazać, że to On jest "Panem Historii", i choć docenia pomysły swoich sług, woli dzieje ludzkości poprowadzić według własnego uznania. Jakże inaczej by one wyglądały, gdybyśmy Mu zawsze pozwolili działać, gdybyśmy zawsze dawali się poprowadzić... A tak, dzieje ludzkości pisane bywają na bardzo krętych ścieżkach naszej połamanej wolności.

sobota, 20 grudnia 2008

Splot okoliczności...

(Iz 7,10-14)
(Łk 1,26-38)
Sobota III t.adw., 20 grudnia

Achaz - jak twierdzi - nie chce wystawiać Boga na próbę. Mądrze. Problem w tym, że nie o wystawianie Boga na próbę tu chodzi, ale o wejście z nim w dialog. Bóg mówi do człowieka na różne sposoby. Poruszenia serca podczas modlitwy nie są jedyną drogą, w jaką objawia się Boża miłość. Jest nią także lektura Pisma Świętego, zwłaszcza czyniona we wspólnocie Kościoła. Jednakże nie mniej ważnym sposobem, w jaki Bóg dialoguje z człowiekiem są znaki, na pozór nic nie znaczące wydarzenia, które odczytywane w duchu wiary składają się na przekaz Bożego orędzia.
Nie jest je łatwo odczytywać. Nie jest łatwą rzeczą dobrze je zinterpretować. Odczytywane jednak integralnie z pozostałymi obiema drogami mogą być niezastąpione w rozeznawaniu woli Bożej.

piątek, 19 grudnia 2008

Niecierpliwość

(Sdz 13,2-7.24-25a)
(Łk 1,5-25)
Piątek III t.adw., 19 grudnia

Odpowiedź na modlitwę przychodzi jakby mocno spóźniona. I Anna, i Elżbieta musiały się wiele wyczekać i wycierpieć, zanim Bóg udzielił im łaski macierzyństwa. Izrael musiał się długo naczekać, zanim proroctwo udzielone przez Natana Dawidowi zostało wypełnione. Lekcja cierpliwości, jaką zadał Bóg człowiekowi, jest nader trudna. Chyba każdy z nas by wolał, aby jego prośby były spełniane bez zwłoki. Oczekiwanie, zwłaszcza takie trwające wiele lat, skłania niekiedy do myślenia, jakoby Bóg się ludzkim cierpieniem bawił.
A to nie tak - Bóg sam wybiera czas i miejsce, w którym dopełni rozpoczętego dzieła. Sam wybiera sposób, w jaki odpowie na złożoną Mu prośbę. I - jak pokazuje lektura Świętej Księgi - nierzadko zaskakuje w sposobie, jakim realizuje dzieło zbawienia. Niezależnie jednak od tego, kiedy, jak i gdzie przychodzi - domaga się wiary i zawierzenia.

czwartek, 18 grudnia 2008

Pan naszą sprawiedliwością

(Jr 23,5-8)
(Mt 1,18-24)
Czwartek III t.adw., 18 grudnia

Przywykłem sam wymierzać sprawiedliwość - sam się bronić, sam atakować... Sam dokonuję pomsty za doznane krzywdy. Ewangelia tak nie uczy, i - jak się okazuje - nie tylko Ewangelia, bo i już prorok Jeremiasz mówi, że to Pan ma być moją sprawiedliwością. On ma być źródłem tego, że sam będę postępował sprawiedliwie, ale też On ma być gwarantem sprawiedliwości wobec mnie. Czyli, mówiąc krótko, wymierzanie kar mam pozostawić w Jego ręku... Oj, niełatwe to, niełatwe... Zawsze przypałęta się wtedy pokusa, by przyspieszyć karzącą rękę Boga własnym sumptem, albo nawet Go w tym wyręczyć.

środa, 17 grudnia 2008

Pomimo wszystko

(Rdz 49,2.8-10)
(Mt 1,1-17)
Środa III t.adw., 17 grudnia

Każda z wymienionych kobiet ma swoją historię.
Tamar poczęła swe dzieci w związku ze swoim teściem, którego uwiodła (Rdz 38,1-30).
Rachab była prostytutką, która ocaliła izraelskich zwiadowców (Wj 2,1-24).
Rut była Moabitką, poganką z wrogiego narodu, która pozostała przy swojej teściowej po śmierci męża (Rut 1-4).
Batszeba była mężatką uwiedzioną przez Dawida (2Sm 11,1-27).
Każda z tych historii burzy pragnienie, by historia świętych była bez skazy. Bogu nie potrzeba ludzi bez skazy, by zbawić grzeszników. On zbawienie buduje pomimo ludzkich grzechów. I jest wierny złożonej Abrahamowi obietnicy.

wtorek, 16 grudnia 2008

Szansa

(So 3,1-2.9-13)
(Mt 21,28-32)
Wtorek III t.adw.

Ta Ewangelia przypomina mi pewne opowiadanie oparte na przypowieści o sądzie ostatecznym. Zaczyna się ono jak w Ewangelii - po jednej stroni "ci dobrzy" a po drugiej "ci źli". Dialog z dobrymi przebiega spokojnie, bez zakłóceń. Wszyscy są zadowoleni. Król z nich, oni z otrzymanej nagrody... Schody zaczynają się, gdy król zwraca się do drugiej grupy. Im dłużej do nich mówi, tym mocniejsze jest poruszenie pomiędzy już "zakwalifikowanymi" do nieba. I nagle staje się jasne: ON IM BĘDZIE PRZEBACZAŁ! Zbawionych ogarnia oburzenie... i w tym momencie zostają odrzuceni.
Bóg kocha tak, że dla każdego ma przebaczenie. Ale domaga się, bym i ja dał szansę każdemu. Nie tylko drugą, nawet nie siódmą. Zawsze...

poniedziałek, 15 grudnia 2008

Historia

(Lb 24,2-7.15-17a)
(Mt 21,23-27)
Poniedziałek III t.adw.

Piękna jest historia proroka Balaama, choć on sam postacią kryształową nie był. W gruncie rzeczy skorumpowany, mały człowiek. A jednak i do jego serca Bóg znalazł drogę. I serce to przemienił.
Piękna jest ta historia i wiele nadziei wlewa w moje serce. Bo jeśli Balaama mógł Bóg przemienić, to i moje życie nie jest przegrane, mimo wszystkich moich grzechów i niewierności.
Rozmowa Jezusa z arcykapłanami pokazuje, że tym, co nie pozwala Bogu dokonać przemiany ludzkiego serca jest wewnętrzne zakłamanie, w którym pycha stawia ludzkie interesy ponad wszystko inne. Ale mam głębokie przekonanie, że nawet wtedy Bóg nie opuszcza grzesznika i stara się do niego dotrzeć...

niedziela, 14 grudnia 2008

Pomiędzy wami stoi Ten, którego wy nie znacie

(Iz 61,1-2a.10-11)
(1 Tes 5,16-24)
(J 1,6-8.19-28)
III Niedziela Adwentu

Jan rozmawia z faryzeuszami, kapłanami i lewitami - to grupa ludzi, których życie obraca się wokół spraw Bożych. Oni żyją Słowem Bożym. Czytają je i znają. A jednak Prorok właśnie do nich kieruje twarde słowo: "Między wami stoi Ten, którego wy nie znacie".
Można swoje życie związać z teologia, można spędzić je w kościelnych instytucjach i na kościelnych urzędach, można być zakonnikiem i księdzem, a jednocześnie można mieć serce zamknięte na Boże działanie i Bożą obecność.
Jak otworzyć się na przychodzącą Tajemnicę: radosną wdzięcznością i nieustanną modlitwą - radzi św. Paweł. Wdzięcznością za wszystko i modlitwą w każdym momencie życia: w pracy, w domu, na spacerze i w kościele. I jeszcze klarownością postępowania: by w każdej chwili móc zdać Bogu i braciom sprawę ze swego życia.

sobota, 13 grudnia 2008

Tak jak chcieli

(Syr 48,1-4.9-11)
(Mt 17,10-13)
Sobota II t.adw.
Wspomnienie św. Łucji dziewicy i męczennicy

Mimo wszystkich darów, jakie Bóg kieruje do człowieka, pozostawia mu pełną wolność. Każdy z tych darów może zostać przyjęty lub odrzucony. Jak Żydzi z Janem Chrzcicielem możemy zrobić z Bożymi darami to, zechcemy. Tylko żeby nie było potem zdziwienia, że wszystko się będzie sypało. Jak ktoś zamiast cukru nasypie soli do herbaty, to niech nie ma do nikogo pretensji, że mu herbatka nie smakuje. Ma, co ma, na własne życzenie...

piątek, 12 grudnia 2008

Tu-i-teraz

(Iz 48,17-19)
(Mt 11,16-19)
Piątek II t.adw.

W naszej polskiej "tradycji" przyjęte jest, by nigdy nie być zadowolonym ze stanu rzeczy. Albo zdrowie jest nie takie, albo praca nudna, albo płaca za niska, albo sąsiedzi wredni, albo dzieci niegrzeczne... Listę można by ciągnąć długo.
Bóg przychodzi zbawić człowieka w jego tu-i-teraz. Właśnie w tej sytuacji, w jakiej jest, gdy ma właśnie takie zdrowie, właśnie taką pracę, właśnie taką płacę, takich a nie innych sąsiadów i właśnie takie dzieci. Tu-i-teraz.
Ojciec zawsze mi powtarzał, że jak czegoś nie można zmienić, to lepiej to polubić. A przynajmniej na tyle zaakceptować, by nie uciekać z jedynego miejsca, w którym można spotkać zbawiającego Boga, z tu-i-teraz.

czwartek, 11 grudnia 2008

Dar na pustyni

(Iz 41,13-20)
(Mt 11,11-15)
Czwartek II t.adw.

Trudno uwierzyć w możliwość przemiany pustyni w żyzny ogród. Gryzący piasek, dokuczliwy upał są znacznie bardziej przekonujące niż słowo Obietnicy. A jednak Bóg daje obietnicę i liczy na to, że człowiek Mu uwierzy i jak Abraham za nią podąży.
Swoją drogą, dopiero pustynia odsłania wielkość pomocy i prowadzenia Bożego. Dopiero, gdy jest trudno, człowiek jest w stanie dostrzec, że w małych rzeczach objawia się wielka miłość Pana. Gdyby było łatwo i miło, nie zwróciłby na nie uwagi...

środa, 10 grudnia 2008

Jeśli przyjdę

(Iz 40,25-31)
(Mt 11,28-30)
Środa II t.adw.

Nie zabierze mi jarzma, nie ulży ciężaru. Nie odbierze problemów, nie zniszczy moich wrogów... Przeciwnie, będzie mnie uczył pokory serca. Jeśli przyjdę...
Będzie moją skałą, moją siłą, moim życiem - jeśli przyjdę...
Doda sił, nakarmi, umocni - i z powrotem pośle w trud zmagania. Jarzmo pozostanie jarzmem i trud ciężarem. Ból nadal będzie bólem i samotność samotnością. Rzeczy zawsze działają tak, jak zostały stworzone.
Tyle że serce będzie spokojne.
Jeśli przyjdę...

wtorek, 9 grudnia 2008

Przyprowadzić zagubioną owcę

(Iz 40,1-11)
(Mt 18,12-14)
Wtorek II t.adw.

Tak sobie myślę, że niekiedy przyprowadzanie zagubionej owieczki bardziej przypomina ciągnięcie jeńców tatarskich na arkanie, niż łagodne prowadzenie. Do Boga przyprowadzić zbłąkanych można tylko miłością, ale tę miłość trzeba widzieć, trzeba móc się nią zachwycić. W gruncie rzeczy, jeśli zabraknie tej przekonującej siły miłości, to opowieści o kochającym Bogu będzie można sobie i innym podarować.
Norwid pisał, że "piękno na to jest, by zachwycało". Miłość, której się nie da zobaczyć i poczuć, jest niewiele warta. Prawda, której się nie da poznać, jest bez znaczenia. Można w ich - rzekomej miłości i prawdy - imię życie uporządkować prawem i batem, ale do Boga się nikogo nie doprowadzi na siłę.

poniedziałek, 8 grudnia 2008

Niezasłużona miłość

(Rdz 3,9-15.20)
(Ef 1,3-6.11-12)
(Łk 1,26-38)
Uroczystość Niepokalanego Poczęcia NMP

Grzech sprawia, że człowiek zaczyna się Boga bać, choć jeszcze moment wcześniej był Jego najbliższym przyjacielem. Grzech sprawia, że zaczyna szukać wokół siebie winnych własnego upadku i oskarżać nawet tych, których kocha. Grzech sprawia, że czuje się nagi i w gruncie rzeczy bezbronny.
Odpowiedź Boga na tę sytuację jest przedziwna. Nagiego człowieka odziewa, rzucane oskarżenia pomija milczeniem, a człowieczy lęk okrywa obietnicą odkupienia.
Miłość Boga nie jest uwarunkowana dobrym sprawowaniem. Nie muszę na nią zasłużyć (i tak bym nie mógł, choćbym chciał). Nie muszę o nią walczyć. Przychodzi pierwsza i całkowicie niezasłużona.
A przecież nie jest Mu wszystko jedno, jak żyję, jak postępuję. Nie jest Mu wszystko jedno, jak traktuję ludzi żyjących wokoło. On chce, bym żył na miarę tej miłości, bym na nią życiem odpowiedział. Bym pozwolił się nią napełnić i przemienić. By i z moich ust padło "niech mi się stanie według Twego słowa".

niedziela, 7 grudnia 2008

Swiąteczne przygotowania

(Iz 40,1-5.9-11)
(2 P 3,8-14)
(Mk 1,1-8)
II Niedziela Adwentu, rok B

Przygotujcie drogę Panu... Czas świątecznych przygotowań w pełni. Ludzi ogarnął szał zakupów. Kulinaria, prezenty... Czasem napięcie przygotowań sięga takiego poziomu, że wybuchają kłótnie i spory o byle co. Gdy przychodzi Wigilia, wszyscy są podminowani, zmęczeni... O radości i świętowaniu nie ma mowy.
Na stole nie musi być 12 potraw. Pod obrusem nie musi być siana. Pod choinką nie musi być stosu prezentów. Tak naprawdę ważne jest tylko, by wśród nas było miejsce dla Chrystusa, by wśród nas było miejsce dla Boga. To Jemu mamy przygotować drogę.

Twój Nauczyciel już nie od odstąpi

(Iz 30,19-21.23-26)
(Mt 9,35-10,1.6-8)
Sobota I t.adw.

To nieprawda, że Bóg zapomniał o tych, którym jest trudno. Izajasz przypomina, że Bóg towarzyszy człowiekowi także w czasie ucisku. Nawet wtedy, gdy schodzę z Bożej drogi, On mnie nie opuszcza! Gdy wołam odpowiada...
Osobna kwestią jest, czy słucham Jego odpowiedzi, czy tę odpowiedź przyjmuję. Bo nie raz i nie dwa odpowiada inaczej, niż bym chciał. Gdy ja chcę jednego, On daje drugie, bo wie, że bardziej innych darów potrzebuję. Czy zatem wystarczy mi wiary w Jego miłość? Czy wystarczy zaufania w Jego Opatrzność?

piątek, 5 grudnia 2008

Obietnica przemiany

(Iz 29,17-24)
(Mt 9,27-31)
Piątek I t.adw.

Trudno uwierzyć w radykalną zmianę sytuacji na lepsze, gdy wokoło panują ciemności. Czasem człowiek czuje się jak w tunelu ciągnącym się w nieskończoność. Kolejne rozczarowania sprawiają, że światełko w oddali odbiera się jako nadjeżdżający ekspres, a nie zapowiedź zmiany na lepsze.
A jednak dziś pada zapowiedź, że Bóg odmieni los uciśnionych. Nie daje żadnych zapewnień, poza słowem swojej obietnicy. Czy uwierzysz? Czy dasz się pociągnąć? Czy w swoim zawierzeniu okażesz się dzieckiem Abrahama? A może powiesz, że to i tak nie ma sensu, siądziesz w kącie i poddasz się ciemnościom?

czwartek, 4 grudnia 2008

Panie, Panie...

(Iz 26-1-6)
(Mt 7,21.24-27)
Czwartek I t.adw.

Nie wystarczy nieustannie zagadywać Pana, wołać za nim i przyzywać Jego imienia. Nie wystarczy się Nim afiszować. Trzeba Go słuchać - w ciszy kaplicy czy kościoła, ale i w życiu codziennym, na modlitwie i w pracy. Z tego słuchania ma wyrosnąć gmach wiary zbudowanej na Skale, którą jest Chrystus, jedynym trwałym fundamencie. Wszystko, co trwałe, na Nim jest oparte. A to co oparte na Nim nie jest i trwałości także nie ma.
Moja wierność, jakkolwiek potrzebuje mojego postanowienia i zaangażowania, nie na nich się opiera, ale na Jego łasce. Mam pełną świadomość, że tylko On jest mocen zachować mnie przy życiu. I tylko On może napełnić moje dłonie, serce i usta dobrami, których potrzebują spotykani przeze mnie ludzie.

środa, 3 grudnia 2008

I co ja mam zrobić?

(Iz 25,6-10a)
(Mt 15,29-37)
Środa I t.adw.
Wspomnienie św. Franciszka Ksawerego, prezbitera

Niepewność w odniesieniu do przyszłości niejednego człowieka powstrzymała od działania. Często zdarza mi się słyszeć pytania podobne do tego wypowiedzianego przez Apostołów: "Skąd tu na pustkowiu weźmiemy tyle chleba żeby nakarmić takie mnóstwo?" Nie chodzi o to, że oni nie wiedzieli, co mają zrobić, ale przede wszystkim o to, że nie wierzyli, by jakiekolwiek wysiłki z ich strony miały sens. Nie widzieli wyjścia z sytuacji.
A Abraham Izaakowi powiedział: "Bóg przewidzi jagnię na całopalenie". I wierzył.

wtorek, 2 grudnia 2008

Prostota

(Iz 11,1-10)
(Łk 10,21-24)
Wtorek I t.adw.

Bóg jest prosty. I Jego świat jest prosty. Jest dobro i zło, jest prawda i kłamstwo, jest życie i śmierć. To tylko my komplikujemy sobie życie, zmieniając jasne zasady w pokręcone i mętne odcienie szarości, gdzie nic nie jest tym, czym się wydaje. Czynimy dobro, ale nie wszystkim i nie zawsze. Mówimy prawdę, ale nie całą. Staramy się żyć, ale często tracimy z oczu perspektywę życia wiecznego. I zamieniamy chwałę Najwyższego Boga na własne, pokręcone pomysły. Szkoda, bo sami jesteśmy stratni.
"Szczęśliwe oczy wasze..." - mówi Jezus swoim uczniom. Jakoś mało widać w nas radości z tego, co nam ukazuje. Jakby nam się Jego Prawda nie podobała. Zapominamy, że Prawda nie jest od tego, by nam się podobać, ale by nas wyzwolić ze okowów śmierci.

poniedziałek, 1 grudnia 2008

Zawierzenie

(Iz 2,1-5)
(Mt 8,5-11)
Poniedziałek I t.adw.

Wierzę, że Bóg prowadzi historię mojego życia. Sam jestem przełożonym, podejmuję decyzje i widzę, jak są wykonywane moje polecenia. On też ma władzę nad historią. Nie wiem, jak to robi, skoro jednocześnie nie narusza niczyjej wolności, nikogo do niczego nie zmusza. Wierzę jednak, że we wszystkim, co mnie spotyka, jest obecna Jego pełna miłości dłoń. Także w cierpieniu. Przede wszystkim w cierpieniu.
Ta świadomość nie likwiduje bólu. Cierpienie pozostaje cierpieniem, ból bólem, a krzyż - krzyżem. Rzeczy zawsze działają zgodnie z własną naturą. Łatwiej je tylko przeżyć, gdy mam świadomość, że nie jestem sam, bo On jest ze mną. Łatwiej wtedy odnaleźć ich sens, albo - gdy tego sensu nie widać - zacisnąć zęby i trwać.